Janusza Kurtykę poznałem we wrześniu 2000 r., kiedy starałem się o pracę w krakowskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. Nie wiedziałem wówczas, że spotkałem człowieka, który w tak znaczący i piękny zarazem sposób wpłynie na moje życie.
Do czasu objęcia funkcji dyrektora Oddziału IPN w Krakowie Janusz Kurtyka znany był głównie jako historyk. Jak wspominał kilkakrotnie w rozmowach, w latach młodości bardziej interesowała Go historia najnowsza, świadomie jednak zrezygnował z zajmowania się nią, wiedząc, że nie mógłby w PRL podejmować niektórych tematów ze względu na cenzurę. Zajął się więc badaniem historii Polski wieków średnich i nowożytnych. Odnosił w tym zakresie duże sukcesy, szybko obronił doktorat i uzyskał habilitację. Nie zrezygnował jednak nigdy ze swych zainteresowań historią najnowszą. Jeszcze w drugim obiegu opublikował biografię ostatniego dowódcy Armii Krajowej, generała Leopolda Okulickiego. Swoje zainteresowania tą tematyką kontynuował m.in. jako redaktor naczelny „Zeszytów Historycznych WiN-u”. Jego pozycja w świecie naukowym, zwłaszcza jako mediewisty, była bardzo wysoka. Wszyscy naukowcy, także ci, którzy pozostawali w ostrym sporze z prof. Januszem Kurtyką jako prezesem IPN, z szacunkiem odnosili się do efektów Jego badań. Dla Niego samego były one na tyle istotne, że nie zaprzestał ich nawet wtedy, gdy został szefem IPN i stanęło przed nim wiele państwowych zadań.
Janusz Kurtyka nigdy nie ukrywał, że jest zdecydowanym antykomunistą. Już w czasach „karnawału Solidarności” współtworzył Niezależne Zrzeszenie Studentów na Uniwersytecie Jagiellońskim. Później działał w NSZZ „Solidarność” Polskiej Akademii Nauk, w której zaczął pracować po ukończeniu studiów.
Po odzyskaniu niepodległości włączył się w działalność społeczną w Krakowie. W 2000 r. otrzymał propozycję objęcia funkcji dyrektora Oddziału IPN w Krakowie. Wahał się, czy ją przyjąć. Nigdy wcześniej nie piastował kierowniczego stanowiska. Ostatecznie dał się przekonać i wyraził zgodę. Mimo niesprzyjających okoliczności Oddział w Krakowie stał się szybko najsprawniej działającym oddziałem IPN w Polsce. W znacznym stopniu ułatwiło to Januszowi Kurtyce zakończone sukcesem starania o objęcie w grudniu 2005 r. funkcji prezesa IPN.
W końcu 2005 r. Janusz Kurtyka zaproponował, abym został Jego asystentem. Znając Jego dotychczasową działalność, przewidywałem, że będzie starał się bezkompromisowo pokazywać prawdę o przeszłości oraz dbać o stan polskiej świadomości historycznej. Nie zawiodłem się. Praca z Nim była bardzo intensywna i niekiedy wyczerpująca, dawała jednak wiele satysfakcji.
Był prawdziwym liderem, choć wiele z jego zachowań było raczej charakterystycznych dla dowódcy wojskowego, a nie prezesa instytucji państwowej. Miał jasno wytyczony cel: opisać i wyjaśnić jak największą cząstkę naszej najnowszej historii, nawet gdyby była ona niewygodna dla wielu osób, a także politycznie dla niego samego. Dużo wymagał od podległych mu dyrektorów oraz zwykłych pracowników. Przede wszystkim wymagał jednak od siebie. Swoje zadania wykonywał profesjonalnie, nie licząc czasu. Jestem Mu bardzo wdzięczny za to, że nigdy nie zmuszał mnie, aby podczas pracy posługiwać się nieprawdą, co w dzisiejszym życiu politycznym nierzadko ma miejsce.
Wspierał mnie we wszystkich moich działaniach naukowych i edukacyjnych. To, że w Polsce oraz na świecie tak wiele osób wie o bohaterstwie rodziny Ulmów ratującej Żydów, to w dużej mierze Jego zasługa. Cieszył się, że badam ten temat, i zachęcił do wydania w IPN dwóch książek na temat Polaków ratujących Żydów. Interesował się także postępami nad teką edukacyjną „Zbrodnia Katyńska”, którą ostatnio pisałem razem z kolegami z Oddziału Krakowskiego. Popierał także idee „Wypraw Akademickich” uczniów i studentów do miejsc kaźni Polaków podczas II wojny światowej. Wielu z nich udzielił swojego patronatu honorowego. Ostatnio wspierał także przygotowania do XVIII Wyprawy, której celem był udział 10 kwietnia 2010 r. w uroczystościach 70. rocznicy zbrodni na polskich oficerach w Katyniu. Miał się z nami spotkać na Polskim Cmentarzu Wojennym… Dzień po śmierci mieliśmy honor oddać Mu hołd na miejscu tragedii w Smoleńsku.
Ufam, że Janusz Kurtyka żyje już w innym, lepszym świecie. O to błagali Boga członkowie „Wyprawy Katyńskiej”, uczestnicząc 12 kwietnia w Wilnie we Mszy Świętej przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego.
Nadal trudno jest jednak uwierzyć, że już nie ma Go na tym świecie. Ciągle mam uczucie, że do mnie zadzwoni, jak zawsze o niespodziewanej porze.
Mateusz Szpytma, ur. 1975, od 2000 r. pracownik Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Krakowie, w latach 2005–2008 był asystentem Prezesa, a następnie zastępcą dyrektora Sekretariatu Prezesa IPN.
wSPOMNIENIA
Janusza Kurtykę poznałem
przed trzydziestu
ponad laty, w 1979 r.
On zaczynał właśnie
studia historyczne na
Uniwersytecie Jagiellońskim,
ja byłem wówczas na trzecim ...